środa, 23 września 2020

Dziewczyna...która śpiewa – bel canto. Recenzja Zbigniewa Mirosławskiego

Dziewczyna...która śpiewa – bel canto. Promień Klaudii Natalii Jaissle to książka nietypowa. Dlaczego? Poezja i proza zostały przemieszane wypowiedziami autorki, jej przyjaciół: ks. José David’a Albeza Asencio, Macieja Kolonko, Agnieszki Lużyńskiej, Małgorzaty Rowickiej, opisem fragmentów spotkań, wywiadów. Na całość składają się trzy części: Promień, Mozaika i Drzewo. Ale podział nie jest konsekwentny. W każdej z nich po trosze są opisy i proza, i poezja. Są też wprowadzające w każdą część cytaty z wierszy: C. K. Norwida, K. I. Gałczyńskiego, L. Staffa. I jakby było tego za mało, mowa jest o pracach plastycznych Klaudii Natalii, konkretnie o hafcie. Bez wątpienia jest to sztuka wymagająca artystycznego zmysłu i cierpliwości. Tych prac nie zobaczymy jednak w książce. Tylko jedna jest na okładce – Anioł na niebieskim płótnie. Bezspornie delikatna. Ks. José napisał o trzech częściach narracji jak o trzech wodospadach z jednej rzeki. Wierszy jest trzydzieści osiem. 14 w części pt. Promień, 16 w Mozaice i 8 w części pt. Drzewo. Zajmę się przede wszystkim wierszami. Z pozostałych wypowiedzi zwróciłem uwagę na wspomnienie o profesorze Władysławie Bartoszewskim, opowiadania: pt. Wilga i Prezent, o spotkaniu i pokochaniu Philippa Jaissle. Dialog Aleksandra Nawrockiego z poetką, dyrektorką biblioteki w Markach, panią Rowicką czyni nieszczególne wrażenie. Nawrocki najpierw mówi „poezja nie jest sezonowa” i ma rację, bo trudno ją porównywać z tym co wyczynia Martyniuk! Chwali Klaudię za dzielenie się sobą. Docenia hafty. Żartuje, że jeden sobie przywłaszczy. Mówi o wierszach, których w omawianej książce nie ma. Czytelnik pozostaje bez szansy na konfrontację. Na szczęście przytacza jeden przykład – Modlitwę. Naprawdę wyśmienity utwór. Porównać go należy z Księgą godzin (Das Stunden-Buch), Reiner’a Marii Rilke. Klaudia zwraca się do Boga słowami „...Wszystko w Twoich rękach. / A Ty o co mnie prosisz?”. I brzmi to jak „Co zrobisz, gdy ja umrę Panie? / Jam dzban twój (kiedy zbiję się w kawały?) / Jam napój twój (kiedy się kwaśny stanie?) / Jam twe rzemiosło, twe ubranie, beze mnie stracisz sens twój cały…/.szukać mnie będziesz w każdej porze.../ Co będzie z Tobą? Ja się trwożę.”. To przekład Jastruna. Warto jednak czytać w oryginale a tomik adresowany jest też do czytelników niemieckojęzycznych, dlatego cytuję: „Was wirst du tun, Gott, wenn ich sterbe? / Ich bin dein Krug (wenn ich zerscherbe?) / Ich bin dein Trank (wenn ich verderbe?) / Bin dein Gewand und dein Gewerbe, mit mir verlierst du deinen Sinn… / ...wird kommen, wird mich suchen, lange - … / Was wirst du tun, Gott? Ich bin bange.”. To oczywiście tylko fragmenty. Poszczególne części zawierają też podtytuły. Promień to: Promienie słońca, Rozjaśnienie myśli, Światło Boże. Otwierający wiersz pt. Czerwiec stanowi refleksję o „przegapieniu czerwca”. Faktycznie, niekiedy zdarza się nam jakimś sprawom nie poświęcić dostatecznej uwagi. Chcielibyśmy być mądrzy po szkodzie, uniknąć podobnych sytuacji na przyszłość. Szczególnie ważne słowa to istotność wzajemnej obecności, „...Kiedy… jak nie teraz?…”. Styczeń jest trwaniem w oczekiwaniu na coś o czym jeszcze nie wiemy, na coś czego jeszcze nie znamy. To nowe otwarcie „...po fali / zdarzeń, spotkań, / rozmów, życzeń…”. Kalendarzowy rytm podtrzymuje wiersz Wesele, tyleż wielkanocny, że mowa w nim o „jajku szczęścia” i życzeniach. Lipcowe są Hortensje. Rozpęcznione, nabrzmiałe, spersonifikowane „...rozkrzyczane, / wesołe kumoszki…”. Kradną Słońcu promienie. Myśli rozjaśniają teksty: Znów matura?, Supeł, w nim o podobieństwie życia do wyszywanych wzorów, Jutro? Ostrzega przed lekceważeniem trwającej chwili, uświadamia, że następnego razu może nie być! Słowa -Perły nizane na żyłkę przybliżają to Boga („...do upragnionej / błękitnej Ojczyzny.”). W dalszych czterech utworach: Schronienie, Zaproszenie, Weronika i Barka brzmi ton konfesji. To m. in. prośba o oczyszczenie z grzechów, zaproszenie Anioła Stróża na popołudniową herbatę, podobać może się określenie „...Panie mój / światłem utkany…”. W Mozaice wiersze podzielone zostały na części: niebieską (4 wiersze i tekst Zaraz za ścianą), czerwoną (4 wiersze i esej) i żółtą (5 wierszy, plus Notatki z tworzenia obrazu i recenzja zbioru Klaudii N. Jaissle pt. Paleta barw - Poetyckie listy z Sycylii, Stanisława Grabowskiego). Muszę stwierdzić, że ta ostatnie omówienie w oderwaniu od zbioru, jest „pięknem samym w sobie”. Czym innym byłby tom krytyk, zebranych z wszystkich tomików, czym innym ma być tom poezji. Tytuły i podtytuły wywołują lekki zamęt od nadmiaru. Ad rem. Pustka jest wierszem przejmującym. To „...Głuche / Poczucie nicości…”, powracające jak kolejne samotne Stulecie. Nawiązuje do Gabriela Garcii Marqueza zdaje się nieświadomie, chociaż Stulecie pisane jest dużą literą. A Marquez „...Potrzebował aż dwudziestu lat, by spisać te rodzinne opowieści z całym dobrodziejstwem i przekleństwem odniesień biblijnych, baśniowych, literackich...; uświadomił nam, że „plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi” – to wyjątek z redakcyjnej noty tejże powieści. Co będzie? Wiersz w którym Jak to będzie, to pytanie powtórzone cztery razy. Jak będzie bez zielonej trawy, bez wiatru na skórze i bez promieni słońca, bez ptaków? Czy może być piękniej niż na Ziemi? Niezadane pytanie nasuwa się samo. Jeśli utracimy to wszystko – Bóg musi nam to zrekompensować! W toni, czytamy o ekstremalnym smutku. „Cała tonę…/ w sytuacji bez wyjścia… / rozpacz / pociągnęłaby mnie na dno…”, ratunkiem jedynie deklaracja „Tak Jezu, / ufam Tobie.”. Także w wierszu Latorośle dominującym nastrojem jest nostalgia. Czas, w którym siostrzenice i bratankowie dorastają, „pną się” jak latorośle - jest przegapiony! Tak, jak ten Czerwiec! Drzwi otwarte na szerokość z Dűsseldorfu do Warszawy to jedynie potencjał. Może stworzy okazję do nadrobienia i wzmocnienia osłabionych relacji? Czy na pewno? Jest się czym frasować! Wiosną – to utwór zbudowany z zaprzeczeń. „...Dzień, jakby nigdy zimy nie było… / Słońce tak jasne, jakby świat / nigdy ciemności nie poznał…”. To wtedy „...do drzwi zapuka Zbawiciel… / zostaniemy uratowani.”. Pomimo to lęk jest obecny. O zbyt małą wiarę, o to, że można się zanadto oddalić. Miłość także jest obawą przed światem. W niej odnaleziony został „Najbezpieczniejszy / zakątek na ziemi…”. Nawet to „...Kurczowe trzymanie / ręka w rękę…” niepokoi. A zamknięcie ust „kluczem pocałunku” sugerować może strach przed wypowiedzeniem siebie? Czytam na opak? Być może, ale Freud miał nam wiele do powiedzenia na temat czynności przymusowych i zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Uwolnienie się od: telefonu, komputera, telewizji ma miejsce w fantazji na Dywanie z mchu. Ten wiersz dedykowany Piotrowi rzeczywiście „na wodzie pisany” pokazuje niezwykłą moc imaginacji. Część żółta to: Pamiątka z plaży, List w butelce, Modlitwy, Światło i Natchnienie. Już same tytuły świadczą o sposobie postrzegania rzeczywistości. Kamyk z plaży zamienia się w kalejdoskop świetlistego piękna, list do poetów, -Przyjaciół z kraju gdzie cytryna dojrzewa to wspomnienie spotkań na Sycylii w kręgu autorów antologii pt. -Amici del paese in cui matura il limone, gdzie Klaudia Natalia była gościem honorowym. Modlitwy porównane zostają do morskich fal „...wznoszą się i opadają / dobijając do brzegu…”. Kolejno do muszli błyszczących „...ku Jasności.”. W ostatniej strofie „...Zbierane troskliwie / drżącymi dłońmi aniołów… / zanoszone są przed Majestat.”. Wizja to tyleż malownicza, co baśniowa. Światło zestawione zostaje ze złotem, srebrem i z obrazami wyświetlonymi z pamięci. Każda wartość posiada ekwiwalent: żar ognia, życiodajny blask słońca, księżycowe historie, wyjaśnianie zdarzeń. Jednak tylko Słowo „...oddzieliło światłość od ciemności…”. Tylko ono może rozświetlić nasze życiowe drogi. W Natchnieniu poetka pisze o piórze ze skrzydła anioła i o złotym włosie. Obie „zdobycze” mają do spełnienia swoje role. Pióro ma zapewnić „moc trafiania do dusz”, włos przypominać „o pięknie i kruchości życia”. Oba przedmioty niczym talizmany stanowią ślady Bożej łaskawości. Drzewo posiada trzy podtytuły: Korzenie, Gałęzie i Owoce. Nieomal jak w podręczniku botaniki. Wiersze z pierwszego podrozdziału są zdecydowanie rodzinne. Marzenia dedykowane mamie, Do Babci, to tekst adresowany wprost do wymienionej („...zapewne / w niebie...), wreszcie Boże Narodzenie, to oczekiwanie boskiego Dzieciątka. Sięgając Gałęzi możemy i powinniśmy pomyśleć o czasie świąt. Utwór pt. Zaraz Święta ukazuje stress „...będą Narodziny… / ...a tu dusza w rozsypce…”. Co czynić? Umyte szyby i porządek „w miarę” na półkach to nie wszystko. Jeszcze konieczny jest „wewnętrzny remanent”. Charakter wyznaniowy mają Wiadomości. Te przekazywane od ołtarza. Fotel nigdy nie opustoszeje. Klaudia Natalia deklaruje „...wierzę w rzeczy / widzialne i niewidzialne.”. Trwa w łączności ze zmarłymi członkami rodziny, z opiekuńczym aniołem, z Maryją. Owoce to utwory, pierwszy pt. Odnalezione, traktujący o spotkaniu na pielgrzymce, Szczęście, którego obliczem są: szeleszczące strony gazety czytanej przez męża, wiersze-ptaki wysłane do innych ku pokrzepieniu, cisza, aromat herbaty, błogosławione „...sam na sam / w obliczu Pana…”, wiersz pt. Sens, o dniu w czasie świtu i pod wieczór – metafora całego życia, to „...odsłonięta / miłość Boga…”. W sumie Promień rozświetla naszą rzeczywistość. Podkreśla to też pomarańczowy kolor obwoluty, a zawłaszcza bezpośredniość i szczerość wypowiedzi. Udaje się przy tym uniknąć banałów, jak kiedy Zbigniew Herbert przedrzeźniał ks. Twardowskiego w wierszu pt. Homilia. Zacytuję „...bo dla księdza – proszę księdza – to jest wszystko takie proste / Pan Bóg stworzył muchę, żeby ptaszek miał co jeść / Pan Bóg daje dzieci i na dzieci i na kościół / prosta ręka – prosta ryba – prosta sieć…”. Jak pisał prof. Michał Nawrocki jeśli „...wszystko jest ulepione z deminutivów, wszystko (jest; przyp. aut.) gładziuśkie, ładniuteńkie i milusie…, to trzeba protestować przeciwko infantylizacji religijnej wyobraźni, przeciwko językowi sacro-polo, przeciwko kiczom masakrującym uszy jak rymy częstochowskie. I na sam koniec jeszcze raz przywołam Herberta, bo Klaudia Natalia Jaissle wypełnia Jego postulat. Książę Poetów pisał „Panie pomóż nam wymyślić owoc / czysty obraz słodyczy /...spotkanie obojga płaszczyzn / zmierzchu i zaranka / wydobądź z fałdów morza / bas czystych głębin / a także dziewczynę...która śpiewa – belcanto.”. Nie piszę o wykształceniu, o innych książkach autorki, o jej publikacjach, nagrodach i sukcesach. Kto ciekawy na pewno znajdzie szereg informacji w internecie, w „Poezji dzisiaj”, w informacjach o XVII Światowym dniu Poezji UNESCO, VII Festiwalu Poezji Słowiańskiej, etc, etc.